Czasami trzeba na coś poczekać… Na stolik w ulubionej knajpie/kawiarni, na miłość, na życzliwych ludzi, lepsze samopoczucie, na więcej siły do życia albo na dalszy rozwój wydarzeń. Pamiętam, jak w liceum, prof. Ewa Kazula mawiała „festina lente”, czyli „śpiesz się powoli”. Nie rozumiałem tego powiedzenia, wtedy jako dorastający nastolatek. „Jak to POWOLI?! Spieszyc sie trzeba przecież, jak najszybciej!!!” Dzisiaj, po wielu przejściach i doświadczeniach rozumiem to świetnie. Powiedzenie to wymaga od człowieka głębszego zrozumienia. Dojrzałości i mądrości ŻYCIOWEJ.
Ja, który w dodatku jest przedstawicielem pokolenia „Instant”. Moi rówieśnicy chcą wszystko miec NA WCZORAJ. Ale przecież tak świat nie funkcjonuje. Wielu z nich już doświadcza frustracji. Duża część doświadczy. Ja mam to za sobą.
Festina lente. Śpiesz się powoli… Nawet gdy Cie życie pierdoli… Oj tak, Kochani. Nie to zebym mial cos do bycia „pierdolonym”. Bo to mega mile uczucie (gdy robisz to z tym jedynym wybrankiem, któremu się oddajesz). Ale życie nas nieustannie weryfikuje. A wszechświat sprawdza realność naszych marzeń i pragnień.
Kiedy nauczyłem się czekać. Zaczęło byc latwiej. Skoro wszystko trwa i wszystko ma swój czas, to glupota byloby się z tym nie pogodzić.Doczekiwalem się w końcu miejsca w ulubionej knajpie, czy kawiarni. Pierwszych sukcesów medialnych i artystycznych. Życzliwych ludzi i słów. Rzeczy materialnych. I uczuciowych.I wiem, że gdy po raz kolejny życie powie „stop”. Spokojnie poczekam na swoją kolej. I doczekam się biorąc życie pod rękę i idąc dalej, jak rowny z rownym…
FESTINA LENTE – śpiesz się POWOLI…
